Jeszcze w Osijeku moi gospodarze spytani o to co ciekawego można zobaczyć w Tuzli - wzruszyli ramionami i powiedzieli po dłuższym zastanowieniu - pozostałości Morza Panońskiego - słone jezioro. Nic więcej od nich się nie dowiedziałem... Postanowiłem jednak zjechać z trasy i Tuzlę zobaczyć. Tuż po zjechaniu z głównej drogi wrażenie robi elektrociepłownia z działającymi częściowo ogromnymi chłodniami kominowymi - jedzie się zaledwie kilkadziesiąt metrów od tych kolosòw... Jadę po znakach "Centrum", jadę, jadę....i nic... Smutna zabudowa mieszkalno-usługowa z lat 80... Już mam ochotę zawracać, ale pojawiają się znaki na "Panonsko Jezero". Jadę dalej i... nic... Znowu chcę zawròcić, ale pojawia się informacja o płatnym parkingu - czyli zbliżam się do Centrum :) i w końcu jest! Parkuje przy Placu Wolności (Trg Slobode) i idę na spacer z postanowieniem zjedzenia tu obiadu przed jazdą do Sarajewa. Pojawia się problem, bo nawet w najbardziej "wypasionej" restauracji "Carska" nie przyjmują kart płatniczych ani euro. Z pomocą przychodzi mi Hassan, motocyklista, który widział mnie spacerującego z kaskiem w ręce. Jest tu na wycieczce z grupa ze studiòw. Dzięki niemu w jednej kafejce wymieniają mi 20E na konwertibilne marki (kurs 1,95km za 1€). Zasiadamy na kawie, rozmawiamy o jego kraju, podróżach, motocyklach, historii, polityce, wojnie lat 90... Ich grupa się już zbiera po czasie wolnym, umawiamy się więc na kolejny dzień na przejażdżkę po Sarajewie, gdzie studiuje. Idę z moimi wymienionymi markami spróbować tuzlańskich cievapi, przed wyjazdem chcę też zobaczyć jeszcze pozostałość po Morzu Panońskim. Okazuje się, że to zespół kąpielisk z płatnym wstępem, tuż przy Starym Mieście... Ruszam Sarajewa, bo pogoda nie zachęcała do kąpieli, a droga czekała mnie kręta i górzysta.