O historii "kościoła Bosni" opowiadał mi w Sarajewie Amir, pracownik recepcji pensjonatu Seblij, w którym się zatrzymałem w Sarajewie. (Nawiasem mówiac, 15€ za dobę w tym miejscu za pokój jednoosobowy ze wspólną łazienka i miejsce na parkingu podziemnym - to bardzo dobra cena!) Opowiadał mi o zasadach tej religii oraz o jej konflikcie z papiestwem. Przed wjazdem do miejscowości Stolac, w Radimlja trafiłem na odrestaurowana nekropolię bogomiłòw (tak po polsku nazywają się wyznawcy tej religii będącej fuzja chrześcijaństwa i zoroastryzmu, pokrewnej religii langwedockich Kataròw). Obiekt ładnie się prezentuje, wejście kosztuje 2 marki (ok. 1€), ale nie było komu zapłacić, bo nikogo z obsługi nie spotkałem, ani żadnej skarbonki nie znalazłem. Zaraz po mnie przyjechało kilka kamperów z francuskimi rejestracjami. Dwa z nich opisane były Paris-Pekin 2014... A ja myślałem, że się w daleką podróż wybrałem... Francuzi rozeszli się po nekropolii, ja zaś zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem do Stolaca.
Urocze miejsce... Forteca nad miastem, stary meczet i most nad rzeką Bregava. W rozwidleniu rzeki jakie powstało by napędzać pobliski młyn znajduje się restauracja, siedzą sami miejscowi... Kusi mnie, ale trochę późno wyjechałem, a droga do Kotoru wiedzie przez gòry... Do tego granicę muszę przejechać... Ruszam w kierunku mini-obwodnicy miasta. Po drodze trafiam na ciekawą kamienną budowlę nad brzegiem rzeki - wygląda na miejsce dla praczek, a może na zatopiony mikro-amfiteatr :) Bregava będzie mi towarzyszyć w drodze do czarnogórskiej granicy. Wiem, że za chwilę wjadę na teren Srpskiej Republiki, moją bośniacką flagę chowam wiec w kufrze....