Geoblog.pl    GlobTrotuar    Podróże    Do Albanii na dwóch kołach (z silnikiem)    Sarajewo nie pozwala mi tak łatwo wyjechać...
Zwiń mapę
2014
09
wrz

Sarajewo nie pozwala mi tak łatwo wyjechać...

 
Bośnia i Hercegowina
Bośnia i Hercegowina, Ilidža
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 985 km
 
Tuż po ruszenia w trasę zauważam, ze poluzowała się jedna ze śrub trzymających lewą stopkę, na której też opiera się dźwignia zmiany biegów. Dokręcam ją i jadę dalej... Na wylocie z miasta znowu muszę ją dokręcić. Staje więc na stacji benzynowej i kiedy wkładam imbusa w łebek śruby, ten wraz z częścią śruby zostaje mi w ręce... Zbliża się południe, zaczyna się duszny upał... Panowie ze stacji pokazują mi ze 50m dalej jest serwis. Tam niestety mi nie pomogą, ale pokazują gdzie warsztat ma ślusarz, niedaleko, ale po drugiej stronie trzypasmowej drogi wylotowej na Mostar. Blokuję więc dźwignię na 2 biegu, przytwierdzam ją niezastąpioną srebrną taśmą do gmola i "pyrkam" sobie... Po drodze jeszcze się dopytuje gdzie tu "tokar" mieszka i trafiam... Okazuje się ze jak człowiek w potrzebie to z każdym się dogada :)

Czekam na swoją kolejkę, zdejmuje sakwy, przygotowuję pojazd do położenia... Kiedy przychodzi moja kolej ślusarz bardzo przeprasza, ale musi zjeść obiad, bo właśnie pora już. Nie mam wyjścia - czekam, na szczęście w cieniu, z dostępem do wody pitnej :) Przy mojej pomocy (miałem już taką usterkę kilka miesięcy temu na Litwie) sprawnie uwija się z rozwierceniem i wyjęciem pozostałego w otworze fragmentu śruby. I wtedy zaczynają się schody... Śruby maja gwint calowy i to amerykański... Tokarz ma narzędzia do dorobienia śrub calowych, ale nie aż tak dużych śrub... Pyta czy nie przerobić ich na metryczne. Jeżeli zadziała - proszę bardzo. Operacja przetoczenia śrub (były za szerokie) i nagwintowania ich idzie błyskawicznie. Po 45 minutach od przystąpienia do pracy stopka jest na swoim miejscu. Jest lepszy od fachowców z litewskiej Kłajpedy o ponad 3 godziny :) i zamiast podania sumy za naprawę życzy mi szerokiej drogi... Nalegam jednak na zapłatę za usługę - napracował się w końcu... Tokarz podaje więc cenę - przygoda kosztowała mnie równowartość 10 €. Na pożegnanie przeprasza mnie też za rysę na baku która powstała przy próbie oparcia pojazdu o bramę... To nic w porównaniu z dziurami po pociskach w okolicznych domach.

Przy okazji naprawy poznałem kilku jego znajomych, zobaczyłem jak warzy się konfitury malinowe (ma kilkanaście arów malin i klęska urodzaju go w tym roku dopadła). Na koniec pokazuje mi dom obok, opuszczony, podziurawiony i mówi ze tam zginął jego brat, miał 19 lat... Szybko liczę i wychodzi na to ze dziś miałby mniej-więcej tyle lat co ja...

Moja podróż opóźnia się o blisko 2,5 godziny, ale dzięki temu zdarzeniu poznaję choć częściowo inne Sarajewo... Bośniackie, ale katolickie Sarajewo (jeden z obecnych znajomych "tokara" podkreślał, że oni są Bosniakami-katolikami, kiedy powiedziałem, ze jestem Polakiem), którego rany długo jeszcze się nie zabliźnią... Dojdzie do tego zapewne długo po tym jak w końcu znikną z domów dziury po serbskiej amunicji...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zuzkakom
zuzkakom - 2014-09-27 07:36
Oby więcej takich ciekawych spotkań! (niekoniecznie u mechanika)
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 210 wpisów210 43 komentarze43 793 zdjęcia793 1 plik multimedialny1