Miałem zamiar pozwiedzać Kotor do południa. Nad ranem obudziła mnie jednak burza... a o świcie zauważyłem, że przy Kotorze (mieszkałem na drugim końcu zatoki) zacumował wielki prom.
Mimo lekkiego deszczu zmobilizowałem się więc i ruszyłem na podbój miasta przed 8:00 zanim zaleje je tłum turystów z promu...
Kiedy dotarłem do starego miasta, drobny deszcz przerodził się w ulewę... Zrobiłem sobie krótki spacer po mieście a kask służył za ochronę przed wodą :)
Nie wiem co Kotor ma wspólnego z kotami, ale muzeum kotów tu mają i koszulki z kotami... Wiem, że w czasie deszczu koty są smutne... Ale koty Kotoru wydawały się szczególnie smutne w tym porannym deszczu.
Nieco już przemoczony wróciłem na miejsce noclegu, spakowałem się, w tym czasie przestało padać, a mój gospodarz wytarł mi motocykl z wody - miły gest, szczególnie jak nie trzeba siadać na mokre siedzenie. Wyruszyłem w kierunku Albanii... I powtórzyła się historia z Budapesztu - musiałem się zatrzymać z powodu intensywnego opadu, tym razem blisko trzy kwadranse przeczekałem na stacji benzynowej, tuż za Kotorem.