Budapeszt odwiedzałem wielokrotnie. Po raz piewrwszy byłem tu jeszcze zanim poznałem Warszawę i zawsze chętnie do niego wracam. Jadąc do Albanii tylko przez niego przejechałem i to przy nieciekawej pogodzie. Korzystam więc z gościny zaprzyjaźnionej węgierskiej rodziny i zostaję na jeszcze jedną noc.
NIedzielę wykorzystuję na eksplorację mniej znanej mi części miasta - południowego Pesztu. Ciekawa secesyjna zabudowa, można gdzieniegdzie znaleźć domy z dziurami po kulach - mówiono mi że z powstania 1956 roku.
Sporo lokali gastronomicznych, niezłe ceny, promocje - zdecydowanie bardziej przyjazna strefa dla kieszeni turysty niż częśc Pesztu położona nieco bardziej na północ.