Przed wyjazdem zamawiam kawę i jakież jest moje zdziwienie, kiedy widzę nazwę na filiżance :) Ruszam w drogę...
Przed dojazdem do Sarande, na trasie znajduje się pomik... nie wiem z jakij okazji postawiony, ale powiewa przy nim flaga narodowa i flaga USA (częste w Albanii).
Dojeżdżam do Sarande, a po drodze spaceruje sobie stadko krów... widok w sumie normalny, ale te nie chcą zejść mi z drogi... Slalomem omijam poszczególne krowy i jade dalej.
Na wylocie z Sarande znajdują się osiedla cygańskie (jak mi powiedzieli miejscowi), kartonowe, nietrwałe, ale antena satelitarna i mercedes (rocznik nie jest wazny, marka ważna) muszą być na każdym 'kartonowym' domku.
Kiedy stanąłem i próbowałem zrobić zdjęcie osiedla, sprintem ruszyły w moim kierunku dzieci krzycząc "Many, giw mi many!!!" ruszyłem tak nagle jak stanąłem i pojechałem dalej...
Po drodze jechałem przez Mesopotam, może się mylę, ale Mezopotamia to teren obecnego Iraku :) Skąd się tam wzięła ta nazwa- nie wiem...