Na nocleg zjeżdżamy bardzo późno. Słońce zaszło już za horyzont, ale noc nie zapada... Jest po północy, a tu nadal jasno... Szykuje się kolejna prawie biała noc :)
Mój kolega zasnął zaraz po przyjeździe... Nasz znajomy Fin Jaane, zaprosił mnie jeszcze na grilla. Dziś już mówił całkiem nieźle po angielsku, stad dowiedziałem się, że po 'drinking all weekend' jutro 'go back to Helsinki by ferry'. Przy wypowiadaniu pierwszej części zdania był smutny, jakby skruszony... W sumie go rozumiem, bo chłop, żeby się napić i nie płacić połowy pensji za szaloną noc w klubie, musi płynąć do Estonii, ciągnąc wózek pełen puszek, pić 2 dni i dopiero spokojnie może do domu wrócić.
Zaczynam chyba doceniać nasze 'całodobowe' i dostępność alkoholu. Wtedy człowiek wie, że może się napić kiedy chce, nawet jak mu na to ochota przyjdzie w nocy. No i nie musi sobie organizować wyjazdów zagranicznych, na których przez 2-3 dni pije... Tylko pije... bo przecież po to przyjechał, żeby pić... Tylko pić... A tu dookoła taka piękna natura, takie piękne miasta, tacy ciekawi ludzie...
Jakoś mi tak dało do myślenia. Może lepiej mieć na wyciągnięcie ręki i nie używać, niż specjalnie jechać i płynąć taki kawał i tylko pić... przez kilka dni. I to nie jest wyjazd integracyjny, ani wypad ze znajomymi - jadę z żoną, żeby pić... eh....