Zebraliśmy pranie (przy 3 noclegach w naszym hoteliku przysługuje jedno pranie za darmo), spakowaliśmy się, oddaliśmy klucze od garażu, potem udało się odebrać pięknie zreperowany but - w sumie żałuję, że nie oddałem drugiego do razu, bo dużo lepiej został naprawiony niż ten, którego łatałem w Polsce...
Zrobiliśmy drobne zakupy na drogę. Śniadanie w znanej nam już kawiarni spożyliśmy i w drogę...
Pierwszy przystanek - Kosowe Pole, ale nie nie będzie tu nic o bitwie po której Osmanie zajęli Serbię na kilka wieków. Zatrzymujemy się by uzupełnić zbiorniki i ruszamy dalej w kierunku pięknej autostrady na Albanię...