Droga z Tuzi do Podgoricy niemal nas usypia... płasko, prosto... pola... łąki... Dojeżdżamy do centrum miasta. Hmmm... no jakieś takie mieszane mam odczucia. Wygląda na to że zbudowano je od nowa, za nowej Jugosławii, ale jakoś bez pomysłu. Nasz postój jest krótki - kawka/harbatka, potwierdzenie noclegu w Bośni i tyle...
Nie wiem, może krzywdzę to miasto takim lakonicznym wpisem, może ma jakiś ukryty wdzięki i mało znane zabytki. Na mnie jednak nie zrobiło wrażenia, może kiedyś jeszcze będzie szansa na to.