Granica - bardzo spokojnie. Węgrzy obejrzeli nasze dokumenty i jakoś tłumów imigrantów nie było widać, jest za to płot i to zwieńczony zwojem kolczastego drutu, ale tak na moje inżynierskie oko - proste nożyce do cięcia drutu ze średnio długą dźwignią - spokojnie by sobie z nim poradziły.
Na chwilę zjeżdżamy pod Mochacz, by w chwili zadumy połączyć się w bólu z Wegrami, dla których przegrana tu bitwa oznaczała turecką niewolę na wiele lat... Nie chcemy za bardzo czasu tu spędzać, bo jak na razie mamy czas niezły i z przystankiem obiadowym do Słowacji spokojnie powinniśmy dojechać.