... a raczej zatoka. Zatoka Kotorska dokładnie. Widoki piękne... Może troszkę podobne do Norwegii. Zmierzam do samego Kotoru, znaki zapowiadają ciekawe miasto - UNESCO w końcu nie wpisuje na swoją listę przypadkowych miast. Kiedy zjeżdżam do zatoki, widzę, że woda jest tu krystalicznie czysta. Aż by się chciało założyć maskę i popływać z miejscowymi rybkami.
Brzegiem zatoki, mijając Sopot (patrz - zdjęcia do tego posta) dojeżdżam w końcu do Kotoru. Ciężko trochę odnaleźć miejsce noclegu, bo nazwa na rezerwacji i nazwa rzeczywista - różnią się, poza tym miało być 900m do centrum i jest... ale w linii prostej przez zatokę, a motocykle kiepsko pływają raczej.
W końcu miejsce znalazłem, zakwaterowałem się i jadę do centrum. Przy głownej bramie, na chodniku zaparkowane stoją jednoślady od rowerów, przez motorowery aż po różnej maści motocykle. Parkuję w tym samym miejscu i kiedy już mam odchodzić od pojazdu, podchodza do mnie Polacy, pani z panem. Zagadują, mówią, że widzieli moją polska rejestrację, a po drodze spotkali wielu rodaków, ale żadnego na motocyklu. No i zaczęła się rozmowa na temat "dlaczego sam" :) Umówiliśmy się na jesieni we Wrocławiu na jakies piwko i wspominki z wakacyjnych wyjazdów.
Wchodzę przez bramę i mogę pospacerowac po labiryncie uliczek, takim jaki tu powstał w późnym średniowieczu. Miasto dzięki położeniu sprzyjającemu obronie i weneckim fortyfikacjom uniknęło większych zniszczeń. Chyba większe szkody poczyniły w nim trzęsienia ziemi w wiekach XVI-XVIII niż obce wojska. Ulice są puste, korzystam z aplikacji City Walks i sprawnie w nieco ponad godzinę przechodzę obok największych atrakcji miasta (ze względu na porę są już pozamykane). Centrum nie jest duże, ale bardzo urokliwe. Chcę tu wrócić jeszcze rano.
Jadę na nocleg, a po drodze niespodzianka - spory supermarket przy drodze mimo, że miał być otwarty do północy, jeszcze przed 23h00 był już zamknięty... Zbyt byłem zmęczony by wrócić się do miasta, jadę na nocleg... Po drodze zaczyna kropić... Sprawdzam prognozę pogody na dzień kolejny - nie wygląda najlepiej...
Pensjonat nazywał się Muo (tak jak to miesteczko - naprzeciwko Kotoru), ale na domu był napis Rooms 33 (33 to adres), znajduje się nad samą zatoką, przy tzw. Jadranskiej Magistrali. Miło, czysto, miejsca za ogrodzeniem może wystarczy na 2-3 motocykle.