Do Kowna próbowaliśmy wjechać według nawigacji nawigacji mego kolegi. Niestety, nawigacja nie wiedziała, że jest objazd i poprowadziła nas bardzo blisko centrum, ale na druga stronę Niemna... Spoglądam na mapę i jedziemy... mimo, że w Kownie byłem dwa razy tylko, a ten pierwszy to był jeszcze jak nie byliśmy częścią UE, to trafiłem do centrum.
Zaparkowaliśmy w samym rynku, idziemy na krótki spacer. Niestety spacer przerywa nam ulewa... Postanawiamy coś jeszcze zjeść przed wyjazdem - szybko i tanio można zjeść w okolicach dworca autobusowego.
Ruszamy w kierunku naszego noclegu... W Kownie główne aleje w mieście są szerokie, zrobione zostały jeszcze za czasów ZSRR i nawierzchnia w wielu miejscach pamięta czasy ZSRR. W strugach deszczu wjeżdżam w jedną z dziur w drodze... dość sporą... Żeby nie przekoziołkować 'zaparłem się' o stopki i mocno chwyciłem kierownicę... W efekcie śruby trzymające lewa stopkę zostały ścięte.
Leje, wieczór już zapada, nocleg mamy zarezerwowany 220km od Kowna... Na szczęście to cały czas autostrada. Blokujemy więc dźwignię zmiany biegów na najwyższym biegu, przymocowujemy ją do gmola, tankujemy... i ruszamy. W Kłajpedzie rano na pewno łatwiej będzie usterkę usunąć...
Deszcz nieco zelżał...