Dotarłem z powrotem... Jazda dłuższą trasą sprawiła, ze wróciłem jakąś godzinę przed zachodem słońca.
Dzień stracony... do tego jutro niedziela - nic tu nie załatwię... Cóż robić?!
Z plusów - mój żołądek po kilku dniach kuracji - ccola i woda do picia oraz duszone na maśle warzywa z minimum przypraw do jedzenia - doszedł w końcu do siebie.
Z minusów - dopiero w Albanii, kiedy czuję, że jakoś dziwnie się jedzie - odkrywam, że Bill odwrotnie założył moją oponę... Mam nadzieję, że nie będzie mocno padać... Bo odwrotne założenie może się wtedy okazać fatalne...
Zdaję sobie sprawę, że nie wiadomo ile potrwa znalezienie odpowiedniej opony... Może będę musiał za rada Billa wracać przez Włochy... Kombinuję już czy nie zamówić opony w Polsce i nie poprosić o jej przywiezienie autokarów, które będą odbierać ostatni turnus turystów z Ksamil i Sarandy... Nawet myślę, by polecieć z Korfu do Polski, załatwić sprawy jakie mam do załatwienia w nadchodzącym tygodniu, wziąć potem oponę na bagaż podręczny i wrócić...
Dzień spędzony w podróży powinien mnie zmęczyć... Nie mogę jednak zasnąć... kombinuję jak się wydostać z tego Raju... Raj jest prawdziwy - niedrogo, smacznie, piękna pogoda - do tego piękne plaże, czysta woda, kolorowe rybki... No Raj... ale sama świadomośc uwięzienia nie daje mi spać...