Jesteśmy już mocno zmęczeni, ale Panevezys jest nam po drodze. Nie byłem tam nigdy, ale kiedyś poznałem Litwinów mieszkających w tym mieście, całkiem miłych z resztą. Słyszałem też o licznych polonikach w tym mieście.
Wjeżdżamy do miasta i już na samym wjeździe dziwą nas ludzie zgromadzeni w kółkach i śpiewający... Na ulicach w sumie pusto, kiedy zatrzymaliśmy się, słychać było, że gdzieś w oddali jest jakiś koncert. Internet powiedział nam, że właśnie przypada kolejna rocznica koronacji Mendoga (Mindaugasa) pierwszego i jedynego króla (tak niektórzy twierdzą) w dziejach Litwy. Tego dnia Litwini zbierają się by wspólnie śpiewać hymn państwowy (to zapewne te zgromadzenia, które widzieliśmy).
Jedziemy pod katedrę, zamkniętą już z powodu późnej pory, w centrum królują niewysokie bloki... Wracamy się pod kościół św św Piotra i Pawła, gdzie znajduje się cmentarz polski.
Ściemnia się - ruszamy do Wilna.