Droga jest bardzo kręta, w większości idzie przez zalesione dolinki. Słońce chyli się ku zachodowi, więc temperatura tuż przed granicą spada poniżej 10oC, co wcale nie umila jazdy... Sama granica... jakaś taka nieistniejąca. Ze strony czarnogórskiej - żadnej kontroli, tylko informacja, że wjeżdżamy do Bośni, po jakichś 2 kilometrach prowizoryczny posterunek policji granicznej, która nas nawet nie zatrzymuje... no nic - jedziemy dalej. Dojeżdżamy do miejscowości, której nazwę czytam sobie na głos... i jakoś tak mi się od razu muzycznie miło kojarzy.