...dojeżdżam do Ksamil. Jest już ciemno, nie mam planu miasta, wiem że chcę zanocować gdzieś w pobliżu morza. Szukam... Trafiam na miejską plaże, ale nie ma w pobliżu pokoi do wynajęcia. Przy plaży zaczepia mnie miejscowy, ma rejestracje z Tirany i jakieś 60 lat. Ogląda motocykl, podziwia, robi wielkie oczy jak mówię 'Polonia'... Zaczyna mi z wielkim zaangażowaniem opowiadać jakąś historię, pokazuje na gwiazdy... Rozumiem 'komunizm', 'Hodża', 'ja', 'astronom'... Ale pokazuje ręką i wydaje dźwięki jakby leciała rakieta... Może chodzi o 'astronautę'?! Nie wiem czy Albania miała swój program kosmiczny... Grzecznie się żegna ze mną i wraca do samochodu, ja jadę szukać noclegu.
Trafiam na szyld na domu "Rooms for rent", ale okazuje się, że nie mają już wolnych miejsc. Dwóch chlopców około 10 lat próbuje mnie zaprowadzić do siebie do domu, twierdząc, ze maja "rums" ale tylko "fader spiks". Pokazuja na jakaś ciemna ulicę... Albańczycy są mili, ale jakoś nie mam ochoty tam jechać... Jadę dalej, na orientację, w kierunku innej plaży. Na drodze zatrzymuje mnie młoda dziewczyna i pyta czy "rum for rent", odpowiadam że tak, pytam jak daleko jest do plaży i idę obejrzeć pokój. Duży, z balkonem i bocznym widokiem na kawałek zatoki, lodówka, kuchnia, łazienka, podoba mi się zgadzam się więc na cenę 15€ za noc, płacę i mówię że rano zdecyduje czy zostanę na kolejna noc.
Na kolacje idę do pobliskiej knajpy prowadzonej przez wujka moich gospodarzy. Rozmowa zaczyna się po angielsku, ale jak przyznałem się, że jestem z Polski, to usłyszałem:
- Co pijesz?
- Piwo - odpowiedziałem
- Małe czy duże?
- A masz lane - skomplikowałem sytuację
- Nie, butelka - dużą chcesz? - wybrnął gospodarz
- Tak, duże proszę...
Zaraz przyniósł mi polską flagę, by się pochwalić prezentem od polskich gości. Powiedział mi że ma wielu gości z polski - nawet tego wieczora była tam jedna para.
Jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z ilości Polaków jaką na południu Albanii przyjedzie mi spotkać :)
Nieco przesolony kurczak w sosie pieprzowym, do tego sałatka i frytki, razem z piwem butelkowym 0,5l to wydatek 800lek czyli 24zl, no w końcu w kurorcie jestem i prawie nad samym morzem :) niestety mój żołądek jeszcze nie uspokoił się po zatruciu, pożytek z jedzenia niewielki, wielka była za to porcja i smaczna w sumie :)
Przed snem idę jeszcze na chwilę nad morze... Ładnie szumi, plaża jest kamienista, czy woda przejrzysta - przekonam się dopiero przy świetle słonecznym.