Za radą moich gospodarzy zjeżdżam do Plataria. I nagle jakby czas zaczął płynąc wolniej... Mimo, ze tu jest godzinę "pózniej" niż w Albanii to wyczuwam znaczne zwolnienie czasu... Spokój jakiś taki... Na skrzyżowaniu starszy pan popija kawę a jakby przy okazji ma tam kilka skrzynek z rybami i wagę - może nawet je sprzedaje :)
W porcie stoją jachty. Zatrzymuje się na chwile. Poznany tam Brytyjczyk (ze Szkocji, sądząc po akcencie) mówi mi ze to właściwe wrażenie. Poznalismy sie kiedy wyprowadzal swoją czarna labradorkę na spacer. Założył maskę i rurke i skoczył z psem do wody. Następnie razem pływali... Po wyjściu powiedział, ze ma uszkodzony staw skokowy i nie może dlugo spacerować. Zamiast tego wiec tak zapewnia codzienna dawkę ruchu swemu czworonogowi.
Trochę mi o Grecji i Albanii poopowiadał - tez był w podróży. Boje sie ze czas może sie w ogóle zatrzymać... Ruszam dalej.