Po drodze trochę padało, ale szczęśliwie przejechałem przez góry przed granica i kolejne przed samą Sofia.
Udaje mi się dojechać do miasta, zatrzymuję się na stacji benzynowej i szukam noclegu w internecie (nie wiedziałem czy dojadę, dlatego wcześniej nie rezerwowałem nic). Dość szybko udało mi się go znaleźć, szybka kolacja - kanapka na ciepło i duża słodka kawa i jadę do Hotelu Akord. Położony poza centrum, wśród blokowisk, obiekt ładny, czysty, prywatny parking ze szlabanem, nad śniadaniami mogliby troszkę 'popracować'.
Jadę jeszcze pooglądać sobie miasto w nocy, jest prawie tak piękne jak za dnia (miałem je okazje zwiedzać w sierpniu 2014, czyli całkiem niedawno). Dobrze, że pojechałem, bo następnego dnia tak lało, że nie dało się nawet po ulicy chodzić, a co dopiero motocyklem jeździć.
Po powrocie dna nocleg, do snu kołysze mnie Pliska.