Pogoda była niezła, bez fajerwerków, ale nie padało.
Na śniadanie zaspałem - w końcu miałem za sobą zarwaną noc. Ale bez problemu około południa je dostałem. Największym minusem śniadania była jego identyczność - chleb, powidła, biały słony ser, smażone jajka/omlet i smażone ciekawie ponacinane parówki, do tego woda i kawa/herbata.
Do wieczora plażujemy... Przyda się trochę odpoczynku.