Tym razem już na śniadanie przyszliśmy o normalnej porze. Mamy mały kłopot, gdyż w naszym hotelu tylko jeden kelner mówi po angielsku (nawet recepcjoniści nie mówią, no tylko z synem właścicieli porozmawiać się da)... Kiepsko z rana z zamawianiem śniadania - drugi dzień mamy chleb z dżemem, serem białym i bardzo słonym, a później omlet lub jajka sadzone i smażone ponacinane parówki, do tego woda i kawa.
Postanawiamy pozwiedzać plaże na południe od Mali i Robit.