Od znajomego Estończyka dowiedziałem się, że w tym czasie w Tallinie jest festiwal ludowy. To tłumaczy fakt braku noclegów w mieście, a jedyne jakie znaleźliśmy były bardzo, bardzo drogie.
Tego wieczora wystarczyło nam czasu na spacer po wzgórzu Toompea, gdzie kiedyś znajdował się zamek, a obecnie między innymi budynek parlamentu, katedry prawosławnej i katedry luterańskiej. W zachodniej części wzgórza znajdują się pozostałości średniowiecznych murów obronnych i wieża obronna zwana Wysokim Hermanem (Pikk Hermann).
Kiedy ruszamy przez miasto w kierunku noclegu, wypełnia się ono tłumami ubranymi w ludowe stroje. Chyba właśnie kończył się jakiś koncert i stad ten ruch. Pięknie ubranych Estończyków można było spotkać dosłownie wszędzie - na ulicach, w sklepach, w środkach komunikacji miejskiej. Pięknie, że tak lubią swoje stroje ludowe (były różne - widocznie z różnych regionów) i dumnie w nich przechadzają się po ulicach, chociaż raz w roku przez kilka dni festiwalu...