Przy lekkim zachmurzeniu wyruszamy na całodniową wycieczkę po Bośni i Czarnogórze. Trasy przed nami mało znane, a niektóre mało uczęszczane, dobrze więc było wyruszyć na nie bez zbędnego bagażu.
Pierwszy postój - na późne śniadanie w miejscowości Brod, nad Rzeką Drina... Cała rzeka drina... ale numer! A kolor rzeki to wskazuje na to, że to chyba kamikaze z domieszką mleka :)
Podczas postoju poznajemy Francuza, który przemierza Bałkany rowerem. Niestety nie może się z miejscowymi dogadać, a chciałby dowiedzieć się i jakiś kemping po wjeździe do Czarnogóry. Uczynni miejscowi, kiedy już dzięki nam ograniczona zostaje bariera językowa - tłumaczą gdzie znajdzie kemping, a nawet gdzie na fajny rafting się może wybrać. Francuz rusza przed nami - po drodze miniemy go za jakieś 5km, niezłe tempo miał... naprawdę!